Przybądź, dobądź miecza i pokonuj wrogów!
Wielkimi krokami zbliża się PIERWSZY TURNIEJ organizowamy przez Władcę Gondoru Riff'a. Turniej odbędzie się zaraz po zakończeniu treningu przez Alaude, Sarumuna, Avecesa i Karoldesa
JEST PIĘKNY PORANEK. BUDZISZ SIĘ TWOIM DOMU. MASZ JESZCZE GODZINKĘ DO OSTATNIEGO ETAPU TRENINGU, KTÓRY ODBĘDZIE SIĘ POD ZNANĄ JUŻ CI JABŁONIĄ...
Offline
Wstaję, ale od wczorajszego treningu dalej boli mnie nos. Założyłem wyzute już ubranie robocze, a z ogrodu sąsiada ukradłem skórzane buty. Wychodzę przed ogród i widzę...
Offline
Raczej słyszysz:
-A niech Cię pies wychędoży, zasmarkany butokradzie - po czym dostałeś ziemniakiem w łeb...
Zostało 40 minut do treningu...
Offline
Krzyczę do niego:
- Dziadze pieruński! Sam żryj swoje zgniłe ziemniaki! Już jesteś tłusty jak te świnie co je nimi karmisz!
Po czym biegnę w stronę polany i ...
Offline
Biorę głęboki oddech i odwracam się w stronę z której padł strzał.
Offline
Zauważasz dwie ubrane w dziwne ciemnozielone płaszcze postaci. Jedna celuje do Ciebie z łuku zaś druga trzyma miecz i krzyczy do Ciebie:
Mieszek pełen złota albo śmierć, tym razem kolega nie spudłuje...
Offline
Gestem pokazuje postaci, że nie mam złota, ale chcąc nie chcąc sakiewka pełna monet wypada mi zza pazuchy.
Offline
Airehil - usłyszałeś głos z pobliskiego drzewa -on wyrzucił pełen mieszek na ziemię!!
Airehil to chyba imię tego z mieczem - myślisz
Zdaje Ci się również, że łucznik powoli opuszcza łuk...
Offline
Ostrożnie przesuwam nogą leżący na ziemi patyk. Czekam na reakcję mojego oponenta.
Offline
Strzała tego łucznika nagle przeleciała nad twoją głową, a z drzewa spada ciało ubrane tak samo jak tych dwóch w ręku ma jeszcze zaciśnięty miecz. Teraz łucznik uderza łukiem tego z mieczem i zaczyna go bić. Z krzaków wyskakują kolejni ubrani na zielono a z pobliskiego lasu wyjeżdża gondorska kawaleria. Stoisz po środku niezłej bitki... W twoją stronę biegnie jeden z zielonych...
Offline
Łapię przygotowany badyl i rozmachem celuję w twarz szarżującego.
Offline
Doplyw adrenaliny nie dopuszcza do mnie uczucia bolu. Chwytam za miecz lezacy w rece denata obok mnie i probuje zablokowac jego cios.
Offline
Obok Ciebie ktoś upada. Widzisz że jest to jeździec Gondoru, na niego wskakuje zielony i wbija mu miecz w twarz... Zielony podnosi oczy i już chce Cię ciąć, ale na niego wskakuje koń zabitego przed chwilą jeźdźca...
Masz lekko rozcięte podbrzusze... Zielony walczący z Tobą uśmiechnął się... Rana zaczyna mocno piec , a zielony rzuca w Ciebie sztyletem, po czym wyciąga miecz...
Offline
Przekrecam sie na bok unikajac sztyletu. Przyklekam na kolano i szykuje miecz, aby wykonczyc przeciwnika ciosem w tyl glowy.
Offline
Krew pokrywa twoją twarz... Zielony pada na ziemię.
Po chwili doznajesz okropnego bólu w podbrzuszu, sztylet najwyraźniej był zatruty. Nie możesz utrzymać się na nogach a odgłosów bitwy coraz mniej. Widzisz jak jeden zielony biegnie w twoją stronę, lecz do niego podbiega kolejny zielony i zaczynają walczyć...
Po chwili jeden z zielonych robiąc piruet, podcina gardło drugiego. Krew bryzga we wszystkie strony i zdaje Ci się słychać okropny jęk... Bitwa zdaje się kończyć...
Offline
Zataczajac sie z nogi na noge siadam pod drzewem i rozrywam koszule w celu obejrzenia szkod wyrzadzonych sztyletem...
Offline
Zielony cały we krwi podchodzi do Ciebie, zdejmuje kaptur, długie włosy opadają mu na bladą twarz...
- Pokaż to - słyszysz niski, znajomy głos - Zygfryd, weź go na konia, zawieź do szpitala, powiedz że to trucizna...
Czujesz jak wsadzaj Cię na konia...
Nie czujesz już nic...
Po pewnym czasie budzisz się na łożu w Gondorskim szpitalu, obok Ciebie siedzi ubrany na czarno Riff
- Masz szczęście, że to była słaba trucizna. Dlaczego do cholery od razu nie podniosłeś tego miecza? Po to przecież zestrzeliłem tego na drzewie...
Ehhh... Ważne że żyjesz i zarżnąłeś tego chędożonego bandytę... Umiesz już walczyć... To dobrze, to dobrze... - zdaje się jakby Riff zaczął głośno myśleć
Zapadasz w sen...
ETAP IV ZAKOCZONY POWODZENIEM
Offline