Gdy docierasz do polany okazuje się ona zupełnie pusta, a świat staje się nadzwyczajnie ciemny. Możesz się spodziewać, że zachwalę zacznie lać.

Nagle, zza drzew pobliskiego lasu wyłania się postać i ruchem ręki wskazuje żebyś szedł za nią. Po chwili znów wraca do lasu.

Już masz wejść do lasu gdy nagle na granicy polany z drzewami zauważasz niewielki żelazny mieczyk.

Jak się okazuje na mieczyku jest wybita ręka Isengardu. Przyglądasz się jeszcze chwilę mieczykowi gdy naglę zza drzew wyłania się postać. To był twój trener.
- Loko chodź szybko do lasu zanim zacznie padać - wraz z tymi słowami poczułeś krople deszczu na swoim ubraniu.

Idziecie chwilę pośród drzew gdy naglę docieracie do kresu swojego marszu. Była to średniej wielkości polana z dachem z koron drzew tak gęstym, że żadna kropla deszczu się nie przedzierała. Na środku polany stały najróżniejsze narzędzia do ćwiczeń.
- Dziś nauczysz się walczyć za pomocą miecza - mówiąc to podchodzę do skrzyni i wyjmuję z niej drewniany mieczyk i tarczę po czym podaje je tobie.

- Pokarz mi go - przyglądam się chwilę mieczowi - wygląda na bardzo stary miecz. Niestety nie mam pojęcia do kogo mógł by należeć, po pytam o to uczonych w mieście, a na razie skupmy się na treningu. Podejdź do tej maszyny - mówiąc to wskazałem na pierwszą z brzegu - Trening na niej będzie polegał tylko na unikaniu uderzeń, wprawdzie lecące na Ciebie są miękki ale po którymś z kolei uderzeniu pewnie zaboli.

Lęcą na ciebie dwa kołki jedne na prawe kolano, a drugi na lewę ramię.

Teraz atakują Cię kilka kołków. Pierwsze dwa lecą razem. Jeden na kostki a drugi na kolana. Zaraz za nimi sunie kołek na wysokości twojej lini barowej.